Notatka misie!
^Z perspektywy Joe^ Obudziłem się z potwornym bólem głowy,przetarłem rękoma oczy. Z pół na pół otwartymi zauważyłem że znajduje się w domu mojej przyjaciółki. Gdy już wzrok się ustawił mogłem zobaczyć całe pomieszczenie. Leżałem obecnie na fotelu, Brunetka i Blondyn (Jak to fajnie brzmi-od.Aut) na kanapie z dwóch różnych stron, a moja dziewczyna na podłodze.
-nieźle wczoraj zabalowaliśmy-Pomyślałem podnosząc się do pozycji siedzącej. Oparłem głowę o rękę i siedziałem tak do chwili aż usłyszałem czyiś głos.
-Siema- Podniosłem głowę i ujrzałem mojego kumpla który właśnie się obudził.
-Hej- Odpowiedziałem. -Ty też jesteś taki zmęczony?-Wyciągnąłem ręce w przód żeby się rozciągnąć.
-Nawet nie pytaj-Odpowiedział.-Może zrobimy dla dziewczyn niespodziankę i przygotujemy śniadanie?-
-Dobry pomysł- Pochwaliłem. Ross przykrył kocem Laurę, a ja przeniosłem Demi na fotel bo jeszcze się przeziębi jak tak leży na tej podłodze.
Wyszliśmy z salonu i udaliśmy się do kuchni. Postanowiliśmy zrobić tosty, truskawki w czekoladzie i kakao. Wcześniej wyciągając wszystkie potrzebne rzeczy zaczęliśmy przygotowania. Blondyn zajął się truskawkami w czekoladzie a ja tostami. Gdy już wszystko było gotowe, ułożyliśmy jedzenie na dwie tace i poszliśmy do dziewczyn które jeszcze spały. Odłożyliśmy jedzenie na stół by móc obudzić przyjaciółki.
-Demi kochanie obudź się-Powiedziałem, ale ona ani nie wzdrygnęła. Stuknąłem ją lekko w ramię ale też nic. Pocałowałem leciuteńko w usta i obudziła się.
-Hej-Odpowiedziała zaspanym głosem.
-Weź ktoś pomóż.-Mój wzrok skierował się na kumpla który prosił o pomoc. -Ona nie chce się obudzić- Razem z Demi zaśmialiśmy się.
-Pocałuj ją i po kłopocie-Powiedziałem, a po chwili odstałem z łokcia od mojej dziewczyny. -Ał-Złapałem się za bolące miejsce.
^Z perspektywy Rossa^
Zbliżyłem się do Brunetki i lekko cmoknąłem jej policzek, po nie całej sekundzie obudziła się.
-Cześć-Powiedziała swoim cieniutkim głosem.
-Hej. Zrobiliśmy dla was śniadanie-Rzekłem po czym wziąłem tace do rąk. Lau usiadła i zabrała ode mnie przedmiot.
***
-Dziękujemy, kochani jesteście-Oznajmiła Laura oddając mi pustą tacę. Zabrałem ją i poszedłem zanieść do kuchni. W czasie zerknąłem na zegar, wybiła właśnie godzina 13:00
-Ja już chyba będę się zbierał-Wszedłem do salonu czując na sobie wzrok przyjaciół.
-My już też pójdziemy-Oznajmił Joe, łapiąc za rękę swoją dziewczynę.
-Chcecie mnie samą zostawić?-Powiedziała smutno brunetka, żal mi się jej zrobiło.
-No dobra ja zostanę i pomogę ci posprzątać. - Rzekłem.
-Dziękuje.
^Z perspektywy Laury^ *godzinę później*
Gdy skończyliśmy sprzątać postanowiliśmy iść razem na zakupy, ponieważ po imprezie w lodówce świeciło pustką. Namówiłam, a raczej wybłagałam żeby Ross poszedł ze mną bo jak powiedział wcześniej "nie chce mi się iść". Tak więc ubraliśmy się, zamknęliśmy dom i wyszliśmy do supermarketu. Przechodząc widziałam pełno uśmiechniętych dzieci bawiących się z swoimi rodzicami, zakochane pary które przytulały się i całowały, starszych ludzi którzy już mają swój wiek to nadal są razem, nastolatków którzy wyrwali się z domu bez pozwolenia żeby tylko zobaczyć swoich przyjaciół. Też chciałabym mieć takie życie. Doświadczyć cudów i spełnić marzenia, ale bóg dał mi inne życie...Samotne. Cieszę się że poznałam Demi, Joe'go i mojego Rossa. Dzięki nim czuję że żyje. Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam kiedy doszliśmy do sklepu.
-Hej...Żyjesz?-Blondyn wymachiwał mi rękoma przed oczami.
-Tak, żyję. Tylko trochę się zamyśliłam- Odpowiedziałam po czym zabrałam z półki ciastka z czekoladą, uwielbiam je.
-Trochę..?-Spytał.
-Mhy-Zabrałam resztę zakupów i udałam się do kasy.
-Poproszę 56,70.- Podałam sprzedawczyni pieniądze. -Dziękuje i zapraszam ponownie-Uśmiechnęła i oddała mi resztę. Zapakowaliśmy zakupy i udaliśmy się do wyjścia. Przekroczyłam próg wyjścia i usłyszałam za sobą hałaśliwy dźwięk, po czym przybiegli do nas ochroniarze.
-Pójdą państwo z nami-Powiedział jeden, a ja spojrzałam przestraszona na Rossa.
Weszliśmy do małego pokoju, pełnego monitorów na których był widok na cały market.
-Proszę niech pani wyciągnie wszystko ze swojej torebki, a za chwilę was przeszukamy.- Powiedział ten sam ochroniarz. Posłusznie wyciągnęłam wszystko z mojej czarnej torebki, a tam 5 paczek nowo kupionych papierosów. Ochroniarz wziął je do ręki i spojrzał na mnie i blondyna.
-To nie jest moje!-Krzyknęłam wstając z miejsca, Ross szarpnął mnie za ramie tak że znowu opadłam na krzesło.
-To jak Pani wytłumaczy my że jest to u pani w torebce?-Spytał.
-No nie wiem może ktoś mi to włożył, proszę Pana ja nawet nie pale-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chce pani mi powiedzieć że ktoś to pani podrzucił? Po co miałby to robić? Ma pani jakiś wrogów?-Podszedł drugi z ochroniarzy z małym notesem i ołówkiem.
-Nie wiem. -Zrobiłam smutną minkę.
-Pojedziecie na policję i tam to wszystko wyjaśnicie.- Jeden z Panów w mundurze zabrał narkotyk i schował w foliową siatkę.
-Na policję!-Po raz pierwszy odezwał się Ross.
-Tak, młody człowieku-Do pokoju wszedł trzeci ochroniarz tylko już o wiele starszy.
------------------------------------------------------------------------------------
Hej misie! Wiem że rozdział beznadziejny i krótki
ale brak weny. Pisałam go pięć dni.
Mam nadzieję że dalej będzie czytać moje
opowiadanie. Dziękuje za wszystkie komentarze przy 2 rozdziale.
Do napisania. :))
Wow! To śniadanie przesłodkie aww.. :3 Rozdział cudo jak zawsze :D O co chodzi z tym na końcu? Kto jej to podrzucił? Zaciekawiło mnie mega ;) Czekam na next'a z niecierpliwością :* Kocham <3333333333 dziękuje, że to piszesz :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next < 3
Wow świetny rozdział! Ten i poprzednie też :)
OdpowiedzUsuńZostaję z Tobą na dłużej ;)
I czekam na next, bo bardzo mnie zaciekawiłaś tą końcówką ♥
Natalia.
Rozdział zajebisty...zakochałam się w Twoim blogu i bd go czytała do końca <3
OdpowiedzUsuńAhhh.... ta końcówka.... naszła mnie taka myśl, że to może być Ross....juz samam nie wiem ...dlatego już nie mg sie doczekać kolejnego rozdziału:)) mam nadzieje ze bd nie długo :D