środa, 11 lutego 2015

Rozdział 4 "Ja ci to wytłumaczę"

"Najlepszym przyjacielem jest ten, który nie pytając o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość"-Jan Bosco 

^Z perspektywy Laury^ 

Razem z policjantami udaliśmy się na komendę żeby wyjaśnić naszą niewinność.
Jedziemy właśnie radiowozem, Ross co chwilę zerka na mnie z przerażoną miną. Bardzo się denerwujemy bo nie wiemy czy nam uwierzą. To miał być taki spokojny dzień. No niestety taki nie jest. Wyszliśmy z niebieskiego pojazdu i wchodząc do wielkiego budynku zauważyłam kilku ludzi którzy siedzieli pod salą przesłuchań denerwując się. Weszliśmy do ostatniego pokoju długiego holu. Zasiedliśmy na czarnych krzesłach czekając na policjanta który zajmie się tą sprawą. W tej właśnie chwili do pokoju wszedł wysoki o ciemnych włosach mężczyzna. Usiadł na krześle za kremowym biurkiem i wziąwszy do rąk notes oraz  teczkę zaczął ją przeglądać. 
-Pan Ross Lynch i Pani Laura Marano,tak?-Padło pierwsze pytanie z jego strony. 
-T-tak-Zająknęłam się z zdenerwowania, a blondyn tylko pokręcił przecząco głową. 
-Panienka nie była jeszcze za nic karana, tylko Pan za pobicie jakiegoś człowieka tak że trafił do szpitala, no ładnie.-Mówił przeglądając teczkę. Czekaj, czekaj Ross był karany? Pobił człowieka. Nie mówił mi tego, a mieliśmy być ze sobą szczerzy. Spojrzałam smutno na blondyna, on odwrócił wzrok. Nie wierzę, jak mógł, ja byłam z nim szczera. 
-Dobra. -Odłożył teczkę na bok i spojrzał na nas.-Powiedźcie mi prawdę, ukradliście to-Pokazał zamknięte w woreczku narkotyki. 
-Nie, mówiłam już że tego nie ukradliśmy- Odpowiedziałam już głośniejszym tonem.
-To ktoś to wam podrzucił?-Z jego ust padło kolejne pytanie. 
-Musiał-Odpowiedziałam krótko. Chciał zadać kolejne pytanie, ale przerwał mu dzwoniący telefon który leżał na burku. 
-Słucham?....Tak...To przywieźcie go tutaj...Ok.-Słyszeliśmy tylko urywki z rozmowy. - Pewien chłopak przyznał się że to on podrzucił wam narkotyki. - Wstał z miejsca ciągle patrząc na nas. 
-Mówiliśmy że to nie my ukradliśmy te narkotyki.-Po raz pierwszy od przyjazdu odezwał się Ross. 
-Przepraszamy za nieporozumienie. Państwo już mogą iść.-Powiedział i otworzył nam drzwi.
-Do widzenia-Rzekłam sucho i skierowałam się w stronę wyjścia. Szłam bardzo szybko prawie biegłam. Byłam bardzo wkurzona na Rossa, że nie był ze mną szczery. Słyszałam że szedł za mną więc przyśpieszyłam kroku. Skierowałam się w stronę mojego domu, przechodząc przez park blondyn dogonił mnie. Szarpnął za rękę tak że od razu odwróciłam się w jego stronę. 
-Co?-Krzyknęłam przez zęby. 
-Ja ci to wytłumaczę-Powiedział dalej trzymając mnie za rękę. 
-Nie ma czego tłumaczyć, oszukałeś mnie i nie byłeś ze mną szczery.-Z moich oczu zaczęła lecieć słona ciecz. 
-Ja...Ja-Zaczął się jąkać. Ostatni raz spojrzałam mu w oczy i odbiegłam. 
Biegłam ulicami dalej płacząc, kolejny raz ktoś mnie zranił a ja myślałam że mogę mu ufać. Chciałam się udać do domu, ale 2 m przed domem skręciłam w prawo. Była to łąka, bardzo już obrośnięta i niezadbana. Weszłam w głąb. Za nią znajdował się mały staw, a koło niego ławką a na niej jakiś zeszyt, jakby pamiętnik. Podeszłam do ławki i spojrzałam na leżący na niej przedmiot. Przejechałam po zeszycie ręką. Na okładce była wielka literka "R" a w koło niej różne nuty i instrumenty. Był on koloru czarnego, a okładka niego bardzo szorstka. Chwyciłam go i otworzyłam na pierwszej stronie. Było tam napisane "Zeszyt Rossa Lyncha", zamurowało mnie. Musiałam otworzyć drugą stronę była napisana na niej piosenka, powoli zaczęłam czytać. 
"Poznaliśmy się zeszłego lata.
Zaczęliśmy jako przyjaciele
Nie mogę powiedzieć, jak to wszystko się stało

Potem przyszła jesień
Nigdy nie byliśmy tacy sami
W te noce wszystko było jak magia

I zastanawiałem się czy Ty też za mną tęsknisz
Jeśli nie, to jest jedna rzecz
O której chcę żebyś wiedziała:

Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie
Co wieczór po włączeniu światła
Myślę o tobie
W każdym momencie, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas, to prawda

Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie

Czy wiedziałabyś co powiedzieć,
Jeśli bym cię dziś zobaczył ?
Czy dałabyś się temu rozpaść na kawałki ?
Bo wiem, że powinienem
Zapomnieć o tobie, gdybym mógł
Mogę jednak, jest tak wiele powodów,

Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie
Co wieczór po włączeniu światła
Myślę o tobie
W każdym momencie, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas, to prawda

Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie 

 Kocham cię Laura <3 "
Czytałam wszystkiego słowa bardzo powoli i uważnie. Z każdym wersem moje serce przyśpieszało. Spojrzałam na ostatnie słowa zapisane na tej kartce "Kocham cię Laura <3" moje serce stanęło. Czyli Ross mnie kocha? Nie to nie możliwe. Jedna łza spłynęła mi po policzku, ale nie z smutku tylko z wzruszenia. 
Zabrałam zeszyt i udałam się do mojego domu. 

^Z perspektywy Rossa^
Szedłem i szedłem, nawet nie wiem gdzie. Jestem załamany, skrzywdziłem kogoś na kim mi tak bardzo zależy. Straciłem ją na zawsze....

-----------------------------------------------------------------------------
Hej misie! 
Wiem że znowu dałam plamę, ale nie mam weny. 
Nad następnym rozdziałem postaram się przyłożyć. 
Paa.... Czekam na wasze One Shoty :))

4 komentarze:

  1. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ♥
    Czekam na next ⭐

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to wzruszające, słodkie i aww.. :3 Laura idź teraz do niego! :D Rozdział jest cudowny kochana, nie rozumiem twojej krytyki na swój temat :/ Kocham to opowiadanie i co rozdział zakochuje się w tym na nowo <33333333333 Czekam jak zawsze na next'a z niecierpliwością :* Jeszcze raz kocham, pozdrawiam i życzę ci na prawdę duuuuuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże nie wiem co ci odpisać... Po prostu wielkie DZIEKUJE <33333

      Usuń