Cześć wszystkim :) Postanowiłam że usunę bloga....
Mam nadzieję że nie zostawicie mnie i będziecie czytać nowego bloga :))
Zapraszam http://together-forever-raura.blogspot.com/
niedziela, 12 kwietnia 2015
sobota, 28 marca 2015
Decyzja :(
Nie było i nie jest nadal to dla mnie łatwa decyzja, ale postanowiłam zawiesić bloga. Ustaliłam że jeśli nie wrócę tutaj z 7 rozdziałem do 10.04.15 to usuwam bloga. Nie czyta go dużo osób więc nie będzie tak źle.
Postanowiłam też odnowić starego bloga http://together-forever-raura.blogspot.com/ na którym już za niedługo pojawi się Prolog.
Mam nadzieję że te cztery osoby które czytają bloga przeczytają ten wpis. :)
Postanowiłam też odnowić starego bloga http://together-forever-raura.blogspot.com/ na którym już za niedługo pojawi się Prolog.
Mam nadzieję że te cztery osoby które czytają bloga przeczytają ten wpis. :)
Paaa
niedziela, 8 marca 2015
Rozdział 6 "Teraz mamy okazje żeby nadrobić stracony czas"
"Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości"- Paulo Coelho
Jak oni mnie tu znaleźli?
-Tak się cieszę że cię widzę!-Blondynka szybko podbiegła do mnie i przytuliła. Do holu weszła moja dziewczyna.
-Ross, kto to?-Podeszła do mnie.
-To...To moje rodzeństwo.-Odpowiedziałem odwracając głową w jej stronę.- Rydel,Riker,Rocky, a to przyjaciel Ellington- Po kolei pokazywałem palcem na osoby- A to moja dziewczyna Laura- Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem uśmiechając się przy tym.
Staliśmy przez chwilę w niezręcznej ciszy, gdy do domu wbiegła jakaś dziewczyna, bardzo podobna do Laury.
^Z perspektywy Laury^
Najpierw rodzeństwo Rossa, a teraz moja siostra. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, które prawie wyskoczyły mi z orbity.
-Co ty tu robisz?!-Krzyknęłam robiąc krok w przód. Cały czas czułam na sobie wzrok blondyna.
-Mi też cię miło widzieć siostra.
***
Cały dzień rozmawialiśmy z naszym rodzeństwem. Bardzo tęskniłam za moją siostrą, chociaż tego nie mówiłam bolało mnie to że tak długo się nie widzieliśmy. Cieszę się że poznałam rodzeństwo Rossa, są naprawdę fajni. Miłe się z nimi rozmawia. Czuje że się zaprzyjaźnimy.
-To ile się już znacie?-Moja siostra spojrzała na mnie a następnie na Rossa.
-Już z jakiś rok-Uśmiechnęłam się. Ten czas tak szybko leci.
-Jesteście razem?-Tym razem odezwała się Rydel
-Tak, od niedawna-Odpowiedział Ross, złączając nasze dłonie.-A co tam u was? Na długo tutaj przyjechaliście?-Blondyn skierował to pytanie do naszych gości.
-U nas wszystko po staremu-Uśmiechnął się najstarszy z Lynch'ów. - Przyjechaliśmy tutaj na stałe-Powiedział, a ja zauważyłam duży uśmiech na twarzy Rossa.
-Poważnie? A gdzie będziecie mieszkać?-Spytał uradowany blondyn.
-Koło was...Niespodzianka!-Krzyknęłam Rydel-A Vanessa będzie mieszkać z nami.-Po monologu Rydel wszyscy utkwiliśmy w wielkim uścisku.
^Z perspektywy Rossa^
Bardzo się cieszę że w końcu zobaczyłem moje rodzeństwo, a jeszcze bardziej że będą tu mieszkać. Nastał wieczór więc wszyscy musieliśmy się pożegnać. Umówiliśmy się że jutro pójdziemy razem na plażę a potem na pizze żeby nadrobić zaległy czas. Razem z Laurą postanowiliśmy położyć spać, wykąpaliśmy się i położyliśmy.
-Nadal nie wieże że nasze rodzeństwo mieszka koło nas-Powiedziała Laura siadając na łóżku.
-Ja też. Tyle czasu się nie widzieliśmy-Odpowiedziałem siadając koło brunetki.
-Chociaż nigdy tego nie mówiłam, to bardzo tęskniłam za Van-Rzekła smutno. Od razu przytuliłem ją.
-Teraz mamy okazje żeby nadrobić stracony czas- Pocałowałem brunetkę w czoło i położyłem się, ona zrobiła to samo.
-Dobranoc-Powiedziałem cicho i śpiąco, przytulając ją.
-Dobranoc-Odpowiedziała.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo ważna notatka!
-Rydel,Riker,Rocky, Ell-Nie mogłem uwierzyć kto właśnie stoi przed mną.-Co wy tu robicie?-Spytałem zaskoczony. Z rodzeństwem nie widziałem się parę lat. Jak oni mnie tu znaleźli?
-Tak się cieszę że cię widzę!-Blondynka szybko podbiegła do mnie i przytuliła. Do holu weszła moja dziewczyna.
-Ross, kto to?-Podeszła do mnie.
-To...To moje rodzeństwo.-Odpowiedziałem odwracając głową w jej stronę.- Rydel,Riker,Rocky, a to przyjaciel Ellington- Po kolei pokazywałem palcem na osoby- A to moja dziewczyna Laura- Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem uśmiechając się przy tym.
Staliśmy przez chwilę w niezręcznej ciszy, gdy do domu wbiegła jakaś dziewczyna, bardzo podobna do Laury.
^Z perspektywy Laury^
Najpierw rodzeństwo Rossa, a teraz moja siostra. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, które prawie wyskoczyły mi z orbity.
-Co ty tu robisz?!-Krzyknęłam robiąc krok w przód. Cały czas czułam na sobie wzrok blondyna.
-Mi też cię miło widzieć siostra.
***
Cały dzień rozmawialiśmy z naszym rodzeństwem. Bardzo tęskniłam za moją siostrą, chociaż tego nie mówiłam bolało mnie to że tak długo się nie widzieliśmy. Cieszę się że poznałam rodzeństwo Rossa, są naprawdę fajni. Miłe się z nimi rozmawia. Czuje że się zaprzyjaźnimy.
-To ile się już znacie?-Moja siostra spojrzała na mnie a następnie na Rossa.
-Już z jakiś rok-Uśmiechnęłam się. Ten czas tak szybko leci.
-Jesteście razem?-Tym razem odezwała się Rydel
-Tak, od niedawna-Odpowiedział Ross, złączając nasze dłonie.-A co tam u was? Na długo tutaj przyjechaliście?-Blondyn skierował to pytanie do naszych gości.
-U nas wszystko po staremu-Uśmiechnął się najstarszy z Lynch'ów. - Przyjechaliśmy tutaj na stałe-Powiedział, a ja zauważyłam duży uśmiech na twarzy Rossa.
-Poważnie? A gdzie będziecie mieszkać?-Spytał uradowany blondyn.
-Koło was...Niespodzianka!-Krzyknęłam Rydel-A Vanessa będzie mieszkać z nami.-Po monologu Rydel wszyscy utkwiliśmy w wielkim uścisku.
^Z perspektywy Rossa^
Bardzo się cieszę że w końcu zobaczyłem moje rodzeństwo, a jeszcze bardziej że będą tu mieszkać. Nastał wieczór więc wszyscy musieliśmy się pożegnać. Umówiliśmy się że jutro pójdziemy razem na plażę a potem na pizze żeby nadrobić zaległy czas. Razem z Laurą postanowiliśmy położyć spać, wykąpaliśmy się i położyliśmy.
-Nadal nie wieże że nasze rodzeństwo mieszka koło nas-Powiedziała Laura siadając na łóżku.
-Ja też. Tyle czasu się nie widzieliśmy-Odpowiedziałem siadając koło brunetki.
-Chociaż nigdy tego nie mówiłam, to bardzo tęskniłam za Van-Rzekła smutno. Od razu przytuliłem ją.
-Teraz mamy okazje żeby nadrobić stracony czas- Pocałowałem brunetkę w czoło i położyłem się, ona zrobiła to samo.
-Dobranoc-Powiedziałem cicho i śpiąco, przytulając ją.
-Dobranoc-Odpowiedziała.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mam dzisiaj do was 3 sprawy.
Po pierwsze przepraszam za to coś u góry :((
Brak weny :(
A po drugie chyba zawieszę, albo całkiem usunę bloga.
Wiem że czyta go bardzo mało osób i z tego powodu jest mi smutno :(
Po 3 ten blog już chyba się i tak kończy.
Może zacznę prowadzić nowego, bo nie mogę nie pisać o Raurze.
Co myślicie?
sobota, 21 lutego 2015
2 blog:-)
Hej. Postanowiłem założyć drugiego bloga. Rożni się od moich wszystkich blogów, głownie dlatego że nie jest o Raurze.
Rozdział 5 "Może to znak..."
"Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości" - William Shakespeare
^Z perspektywy Laury^
Nie spałam tej nocy. Cały czas chodzi mi po głowie refren piosenki Rossa
^Z perspektywy Laury^
Nie spałam tej nocy. Cały czas chodzi mi po głowie refren piosenki Rossa
"Myślę o tobie każdego ranka,gdy otwieram oczy. Myślę o tobie co wieczór po włączeniu światła. Myślę o tobie w każdym momencie, każdego dnia mojego życia"
Nie mogę o nich zapomnieć. Serce cały czas mówi mi "idź do niego", ale nie wiem czy to dobry pomysł.
Wstając powoli z fotela w salonie gdzie właśnie się znajdywałam, zauważyłam na półce obok ramkę ze zdjęciem na którym byłam ja i Ross. Podeszłam do mebla, gdy chciałam chwycić leżący na nim przedmiot on upadł. Ramka spadła, a będące w niej szkło rozbiło się na tysiąc kawałków. Odsunęłam się kawałek żeby nie stanąć na szkło. Odsunęłam resztki od ramki i sięgnęłam po zdjęcie. Było odwrócone na drugą stronę, znajdywał się na tam jakiś napis. Podniosłam je i uważnie przeczytałam "Na zawsze razem", taki właśnie napis znajdował się na drugiej stronie fotografii.
-Może to znak...-Pomyślałam. Zdjęcie położyłam na półce, nie sprzątając szkieł wybiegłam z domu zabierając tylko pamiętnik blondyna i kurtkę.
-Może to znak...-Pomyślałam. Zdjęcie położyłam na półce, nie sprzątając szkieł wybiegłam z domu zabierając tylko pamiętnik blondyna i kurtkę.
***
Dobiegłam do domu Rossa. Szybko zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył. Nie było słychać ani jednej żywej osoby która mogłaby być w domu. Zajrzałam przez okno, nie było kurtki ani butów blondyna. Pewnie wyszedł.
Odeszłam od domu kierując się tam gdzie mnie nogi poniosą, a poniosły mnie tam gdzie znalazłam pamiętnik mojego przyjaciela. Weszłam w głąb łąki, na ławce tyłem do mnie siedział wspomniany wyżej chłopak. Chrząknęłam, on odwrócił swój wzrok od jeziorka i spojrzał na mnie, ale nie na długo bo po chwili znowu patrzał się na wodę. Podeszłam do ławki i usiadłam na niej koło niego.
Obaj milczeliśmy. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Z torebki wyjęłam notes i złapałam go w oba dłonie. Ross spojrzał na przedmiot nadal milcząc.
-Zgubiłeś coś-Przerwałam ciszę podając mu notes- Nie obraź się, ale otworzyłam go-Rzekłam.
-Ile przeczytałaś?- Spytał z przerażeniem.
-A co? Masz coś do ukrycia?- Odpowiedziała pytaniem na pytanie uśmiechając się.
-Ja? Skądże.-Odpowiedział piskliwym głosem.
-Odpowiadając na twoje pytanie, przeczytałam tylko pierwszą stronę czyli piosenkę..-Zrobiłam przerwę, blondyn wypuścił głośno powietrze.- I napis pod nią.- Zakończyłam wypowiedź, a blondynowi wyszczerzył oczy.
-Yy...ten..no...to nie tak- Zaczął się jąkać.
-A jak? Wytłumacz mi.- Spojrzałam na niego.
-Ta piosenka jest...-Zamilkł na chwilę-O tobie. Skoro i tak już wiesz to raczej nie muszę ci niczego więcej tłumaczyć.-Dokończył.
-Ale chciałabym usłyszeć to z twoich ust.- Nastała chwila ciszy.
-Kocham cię...-usłyszałam cichy głos.-Kocham cię Laura-Tym razem usłyszałam o ton głośniej. Spojrzałam na niego. Zamurowało mnie to co powiedział. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam. Tak jakby w gardle stanęła mi wielka kula. - Nic nie powiesz?-Spytał skrępowany.
-Ja...Ja ciebie też kocham-Odpowiedziałam, prawie niesłyszalnie.
^Z perspektywy Rossa^
-Ja ciebie też kocham-Usłyszałem cienki głos brunetki. Najpiękniejsze słowa jakie słyszałem. Zbliżyłem się do dziewczyny i złożyłem na jej ustach lekki pocałunek, a następnie mocno ją przytuliłem.
*tydzień później*
Tydzień temu zabrałem Laurę do restauracji i tam zapytałem się jej czy zostanie moją dziewczyną, odpowiedziała a raczej wykrzyknęła że tak po czym mnie pocałowała.
Leżymy właśnie w salonie i oglądamy "Gwiazd naszych wina".
Zastanawiam się co by było gdybym wtedy na łące nie zostawił tego zeszyty, a Laura by go nie znalazła i nie przeczytała tej piosenki, ani tego napisu. Pewnie nadal bylibyśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Cieszę się że tak wszystko się potoczyło. Może życie nie jest zawsze przeciwko nam?
Z przemyśleń wyrwał mnie głos dzwonka do drzwi.
-Pójdziesz otworzyć?-Zapytała uroczo brunetka. Uśmiechnąłem się lekko wstając z kanapy. Nacisnąłem ręką na klamkę a drzwi otworzyły się, kogo tam zobaczyłem nie mieściło mi się w głowie.
-Cześć braciszku!
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć wszystkim!
Rozdział nawet nie wyszedł taki zły no i jest RAURA!
Czekaliście na nią? Bo ja tak.
Pewnie czytając od"tydzień później" pomyśleliście że to już koniec, ale nie. To dopiero początek.
Mam nadzieję że wam się podoba. Pozdrawiam. Pa <33
Komentujesz=Motywujesz. :))
środa, 11 lutego 2015
Rozdział 4 "Ja ci to wytłumaczę"
"Najlepszym przyjacielem jest ten, który nie pytając o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość"-Jan Bosco
^Z perspektywy Laury^
Razem z policjantami udaliśmy się na komendę żeby wyjaśnić naszą niewinność.
Jedziemy właśnie radiowozem, Ross co chwilę zerka na mnie z przerażoną miną. Bardzo się denerwujemy bo nie wiemy czy nam uwierzą. To miał być taki spokojny dzień. No niestety taki nie jest. Wyszliśmy z niebieskiego pojazdu i wchodząc do wielkiego budynku zauważyłam kilku ludzi którzy siedzieli pod salą przesłuchań denerwując się. Weszliśmy do ostatniego pokoju długiego holu. Zasiedliśmy na czarnych krzesłach czekając na policjanta który zajmie się tą sprawą. W tej właśnie chwili do pokoju wszedł wysoki o ciemnych włosach mężczyzna. Usiadł na krześle za kremowym biurkiem i wziąwszy do rąk notes oraz teczkę zaczął ją przeglądać.
-Pan Ross Lynch i Pani Laura Marano,tak?-Padło pierwsze pytanie z jego strony.
-T-tak-Zająknęłam się z zdenerwowania, a blondyn tylko pokręcił przecząco głową.
-Panienka nie była jeszcze za nic karana, tylko Pan za pobicie jakiegoś człowieka tak że trafił do szpitala, no ładnie.-Mówił przeglądając teczkę. Czekaj, czekaj Ross był karany? Pobił człowieka. Nie mówił mi tego, a mieliśmy być ze sobą szczerzy. Spojrzałam smutno na blondyna, on odwrócił wzrok. Nie wierzę, jak mógł, ja byłam z nim szczera.
-Dobra. -Odłożył teczkę na bok i spojrzał na nas.-Powiedźcie mi prawdę, ukradliście to-Pokazał zamknięte w woreczku narkotyki.
-Nie, mówiłam już że tego nie ukradliśmy- Odpowiedziałam już głośniejszym tonem.
-To ktoś to wam podrzucił?-Z jego ust padło kolejne pytanie.
-Musiał-Odpowiedziałam krótko. Chciał zadać kolejne pytanie, ale przerwał mu dzwoniący telefon który leżał na burku.
-Słucham?....Tak...To przywieźcie go tutaj...Ok.-Słyszeliśmy tylko urywki z rozmowy. - Pewien chłopak przyznał się że to on podrzucił wam narkotyki. - Wstał z miejsca ciągle patrząc na nas.
-Mówiliśmy że to nie my ukradliśmy te narkotyki.-Po raz pierwszy od przyjazdu odezwał się Ross.
-Przepraszamy za nieporozumienie. Państwo już mogą iść.-Powiedział i otworzył nam drzwi.
-Do widzenia-Rzekłam sucho i skierowałam się w stronę wyjścia. Szłam bardzo szybko prawie biegłam. Byłam bardzo wkurzona na Rossa, że nie był ze mną szczery. Słyszałam że szedł za mną więc przyśpieszyłam kroku. Skierowałam się w stronę mojego domu, przechodząc przez park blondyn dogonił mnie. Szarpnął za rękę tak że od razu odwróciłam się w jego stronę.
-Co?-Krzyknęłam przez zęby.
-Ja ci to wytłumaczę-Powiedział dalej trzymając mnie za rękę.
-Nie ma czego tłumaczyć, oszukałeś mnie i nie byłeś ze mną szczery.-Z moich oczu zaczęła lecieć słona ciecz.
-Ja...Ja-Zaczął się jąkać. Ostatni raz spojrzałam mu w oczy i odbiegłam.
Biegłam ulicami dalej płacząc, kolejny raz ktoś mnie zranił a ja myślałam że mogę mu ufać. Chciałam się udać do domu, ale 2 m przed domem skręciłam w prawo. Była to łąka, bardzo już obrośnięta i niezadbana. Weszłam w głąb. Za nią znajdował się mały staw, a koło niego ławką a na niej jakiś zeszyt, jakby pamiętnik. Podeszłam do ławki i spojrzałam na leżący na niej przedmiot. Przejechałam po zeszycie ręką. Na okładce była wielka literka "R" a w koło niej różne nuty i instrumenty. Był on koloru czarnego, a okładka niego bardzo szorstka. Chwyciłam go i otworzyłam na pierwszej stronie. Było tam napisane "Zeszyt Rossa Lyncha", zamurowało mnie. Musiałam otworzyć drugą stronę była napisana na niej piosenka, powoli zaczęłam czytać.
"Poznaliśmy się zeszłego lata.
Zaczęliśmy jako przyjaciele
Nie mogę powiedzieć, jak to wszystko się stało
Potem przyszła jesień
Nigdy nie byliśmy tacy sami
W te noce wszystko było jak magia
I zastanawiałem się czy Ty też za mną tęsknisz
Jeśli nie, to jest jedna rzecz
O której chcę żebyś wiedziała:
Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie
Co wieczór po włączeniu światła
Myślę o tobie
W każdym momencie, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas, to prawda
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Czy wiedziałabyś co powiedzieć,
Jeśli bym cię dziś zobaczył ?
Czy dałabyś się temu rozpaść na kawałki ?
Bo wiem, że powinienem
Zapomnieć o tobie, gdybym mógł
Mogę jednak, jest tak wiele powodów,
Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie
Co wieczór po włączeniu światła
Myślę o tobie
W każdym momencie, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas, to prawda
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
^Z perspektywy Laury^
Razem z policjantami udaliśmy się na komendę żeby wyjaśnić naszą niewinność.
Jedziemy właśnie radiowozem, Ross co chwilę zerka na mnie z przerażoną miną. Bardzo się denerwujemy bo nie wiemy czy nam uwierzą. To miał być taki spokojny dzień. No niestety taki nie jest. Wyszliśmy z niebieskiego pojazdu i wchodząc do wielkiego budynku zauważyłam kilku ludzi którzy siedzieli pod salą przesłuchań denerwując się. Weszliśmy do ostatniego pokoju długiego holu. Zasiedliśmy na czarnych krzesłach czekając na policjanta który zajmie się tą sprawą. W tej właśnie chwili do pokoju wszedł wysoki o ciemnych włosach mężczyzna. Usiadł na krześle za kremowym biurkiem i wziąwszy do rąk notes oraz teczkę zaczął ją przeglądać.
-Pan Ross Lynch i Pani Laura Marano,tak?-Padło pierwsze pytanie z jego strony.
-T-tak-Zająknęłam się z zdenerwowania, a blondyn tylko pokręcił przecząco głową.
-Panienka nie była jeszcze za nic karana, tylko Pan za pobicie jakiegoś człowieka tak że trafił do szpitala, no ładnie.-Mówił przeglądając teczkę. Czekaj, czekaj Ross był karany? Pobił człowieka. Nie mówił mi tego, a mieliśmy być ze sobą szczerzy. Spojrzałam smutno na blondyna, on odwrócił wzrok. Nie wierzę, jak mógł, ja byłam z nim szczera.
-Dobra. -Odłożył teczkę na bok i spojrzał na nas.-Powiedźcie mi prawdę, ukradliście to-Pokazał zamknięte w woreczku narkotyki.
-Nie, mówiłam już że tego nie ukradliśmy- Odpowiedziałam już głośniejszym tonem.
-To ktoś to wam podrzucił?-Z jego ust padło kolejne pytanie.
-Musiał-Odpowiedziałam krótko. Chciał zadać kolejne pytanie, ale przerwał mu dzwoniący telefon który leżał na burku.
-Słucham?....Tak...To przywieźcie go tutaj...Ok.-Słyszeliśmy tylko urywki z rozmowy. - Pewien chłopak przyznał się że to on podrzucił wam narkotyki. - Wstał z miejsca ciągle patrząc na nas.
-Mówiliśmy że to nie my ukradliśmy te narkotyki.-Po raz pierwszy od przyjazdu odezwał się Ross.
-Przepraszamy za nieporozumienie. Państwo już mogą iść.-Powiedział i otworzył nam drzwi.
-Do widzenia-Rzekłam sucho i skierowałam się w stronę wyjścia. Szłam bardzo szybko prawie biegłam. Byłam bardzo wkurzona na Rossa, że nie był ze mną szczery. Słyszałam że szedł za mną więc przyśpieszyłam kroku. Skierowałam się w stronę mojego domu, przechodząc przez park blondyn dogonił mnie. Szarpnął za rękę tak że od razu odwróciłam się w jego stronę.
-Co?-Krzyknęłam przez zęby.
-Ja ci to wytłumaczę-Powiedział dalej trzymając mnie za rękę.
-Nie ma czego tłumaczyć, oszukałeś mnie i nie byłeś ze mną szczery.-Z moich oczu zaczęła lecieć słona ciecz.
-Ja...Ja-Zaczął się jąkać. Ostatni raz spojrzałam mu w oczy i odbiegłam.
Biegłam ulicami dalej płacząc, kolejny raz ktoś mnie zranił a ja myślałam że mogę mu ufać. Chciałam się udać do domu, ale 2 m przed domem skręciłam w prawo. Była to łąka, bardzo już obrośnięta i niezadbana. Weszłam w głąb. Za nią znajdował się mały staw, a koło niego ławką a na niej jakiś zeszyt, jakby pamiętnik. Podeszłam do ławki i spojrzałam na leżący na niej przedmiot. Przejechałam po zeszycie ręką. Na okładce była wielka literka "R" a w koło niej różne nuty i instrumenty. Był on koloru czarnego, a okładka niego bardzo szorstka. Chwyciłam go i otworzyłam na pierwszej stronie. Było tam napisane "Zeszyt Rossa Lyncha", zamurowało mnie. Musiałam otworzyć drugą stronę była napisana na niej piosenka, powoli zaczęłam czytać.
"Poznaliśmy się zeszłego lata.
Zaczęliśmy jako przyjaciele
Nie mogę powiedzieć, jak to wszystko się stało
Potem przyszła jesień
Nigdy nie byliśmy tacy sami
W te noce wszystko było jak magia
I zastanawiałem się czy Ty też za mną tęsknisz
Jeśli nie, to jest jedna rzecz
O której chcę żebyś wiedziała:
Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie
Co wieczór po włączeniu światła
Myślę o tobie
W każdym momencie, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas, to prawda
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Czy wiedziałabyś co powiedzieć,
Jeśli bym cię dziś zobaczył ?
Czy dałabyś się temu rozpaść na kawałki ?
Bo wiem, że powinienem
Zapomnieć o tobie, gdybym mógł
Mogę jednak, jest tak wiele powodów,
Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie
Co wieczór po włączeniu światła
Myślę o tobie
W każdym momencie, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas, to prawda
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Myślę o Tobie, Tobie, Tobie, Tobie, Tobie
Kocham cię Laura <3 "
Czytałam wszystkiego słowa bardzo powoli i uważnie. Z każdym wersem moje serce przyśpieszało. Spojrzałam na ostatnie słowa zapisane na tej kartce "Kocham cię Laura <3" moje serce stanęło. Czyli Ross mnie kocha? Nie to nie możliwe. Jedna łza spłynęła mi po policzku, ale nie z smutku tylko z wzruszenia.
Zabrałam zeszyt i udałam się do mojego domu.
^Z perspektywy Rossa^
Szedłem i szedłem, nawet nie wiem gdzie. Jestem załamany, skrzywdziłem kogoś na kim mi tak bardzo zależy. Straciłem ją na zawsze....
-----------------------------------------------------------------------------
Hej misie!
Wiem że znowu dałam plamę, ale nie mam weny.
Nad następnym rozdziałem postaram się przyłożyć.
Paa.... Czekam na wasze One Shoty :))
czwartek, 5 lutego 2015
Konkurs na One Shot'a
Cześć !
Postanowiłam zrobić konkurs na One Shot'a.
Więc tak bohaterami waszego opowiadania mają być postacie z mojego bloga i możecie dodać własnych :)) ale chociaż jedną postać z mojego bloga :)
Fajnie by było jakbyście napisali z szczęśliwym zakończeniem. :)
Będę je oceniać i wstawiać na mojego bloga. :)) 1 miejsce : Polecanie twojego bloga. Dedykacja pod każdym rozdziałem( przez 5 rozdziałów) . (jeśli chcesz będziesz mógł napisać ze mną rozdział)
2 miejsce : Polecanie bloga. Dedykacja pod rozdziałem ( przez 2 rozdziały)
3 miejsce : Dedykacja (1 rozdział) Polecanie bloga.
Opowiadania przysyłajcie na moją pocztę ^ roksanag@vp.pl ^
Przysyłajcie mi je do końca lutego :)) Jeśli nie zdążycie napiszcie mi a ja przedłużę termin.
Mam nadzieję że opowiadań będzie dużo. Pamiętajcie! Każdy z was ma talent.
KW <33 Do napisania. :)) proszę piszcie w komentarzach czy bierzecie udział
Postanowiłam zrobić konkurs na One Shot'a.
Więc tak bohaterami waszego opowiadania mają być postacie z mojego bloga i możecie dodać własnych :)) ale chociaż jedną postać z mojego bloga :)
Fajnie by było jakbyście napisali z szczęśliwym zakończeniem. :)
Będę je oceniać i wstawiać na mojego bloga. :)) 1 miejsce : Polecanie twojego bloga. Dedykacja pod każdym rozdziałem( przez 5 rozdziałów) . (jeśli chcesz będziesz mógł napisać ze mną rozdział)
2 miejsce : Polecanie bloga. Dedykacja pod rozdziałem ( przez 2 rozdziały)
3 miejsce : Dedykacja (1 rozdział) Polecanie bloga.
Opowiadania przysyłajcie na moją pocztę ^ roksanag@vp.pl ^
Przysyłajcie mi je do końca lutego :)) Jeśli nie zdążycie napiszcie mi a ja przedłużę termin.
Mam nadzieję że opowiadań będzie dużo. Pamiętajcie! Każdy z was ma talent.
KW <33 Do napisania. :)) proszę piszcie w komentarzach czy bierzecie udział
środa, 4 lutego 2015
Rozdział 3 "Chce pani mi powiedzieć że ktoś to pani podrzucił?"
"Żadna noc nie może być aż tak czarna żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie"- Phil Bosmans
Obudziłem się z potwornym bólem głowy,przetarłem rękoma oczy. Z pół na pół otwartymi zauważyłem że znajduje się w domu mojej przyjaciółki. Gdy już wzrok się ustawił mogłem zobaczyć całe pomieszczenie. Leżałem obecnie na fotelu, Brunetka i Blondyn (Jak to fajnie brzmi-od.Aut) na kanapie z dwóch różnych stron, a moja dziewczyna na podłodze.
-nieźle wczoraj zabalowaliśmy-Pomyślałem podnosząc się do pozycji siedzącej. Oparłem głowę o rękę i siedziałem tak do chwili aż usłyszałem czyiś głos.
-Siema- Podniosłem głowę i ujrzałem mojego kumpla który właśnie się obudził.
-Hej- Odpowiedziałem. -Ty też jesteś taki zmęczony?-Wyciągnąłem ręce w przód żeby się rozciągnąć.
-Nawet nie pytaj-Odpowiedział.-Może zrobimy dla dziewczyn niespodziankę i przygotujemy śniadanie?-
-Dobry pomysł- Pochwaliłem. Ross przykrył kocem Laurę, a ja przeniosłem Demi na fotel bo jeszcze się przeziębi jak tak leży na tej podłodze.
Wyszliśmy z salonu i udaliśmy się do kuchni. Postanowiliśmy zrobić tosty, truskawki w czekoladzie i kakao. Wcześniej wyciągając wszystkie potrzebne rzeczy zaczęliśmy przygotowania. Blondyn zajął się truskawkami w czekoladzie a ja tostami. Gdy już wszystko było gotowe, ułożyliśmy jedzenie na dwie tace i poszliśmy do dziewczyn które jeszcze spały. Odłożyliśmy jedzenie na stół by móc obudzić przyjaciółki.
-Demi kochanie obudź się-Powiedziałem, ale ona ani nie wzdrygnęła. Stuknąłem ją lekko w ramię ale też nic. Pocałowałem leciuteńko w usta i obudziła się.
-Hej-Odpowiedziała zaspanym głosem.
-Weź ktoś pomóż.-Mój wzrok skierował się na kumpla który prosił o pomoc. -Ona nie chce się obudzić- Razem z Demi zaśmialiśmy się.
-Pocałuj ją i po kłopocie-Powiedziałem, a po chwili odstałem z łokcia od mojej dziewczyny. -Ał-Złapałem się za bolące miejsce.
^Z perspektywy Rossa^
Zbliżyłem się do Brunetki i lekko cmoknąłem jej policzek, po nie całej sekundzie obudziła się.
-Cześć-Powiedziała swoim cieniutkim głosem.
-Hej. Zrobiliśmy dla was śniadanie-Rzekłem po czym wziąłem tace do rąk. Lau usiadła i zabrała ode mnie przedmiot.
***
-Dziękujemy, kochani jesteście-Oznajmiła Laura oddając mi pustą tacę. Zabrałem ją i poszedłem zanieść do kuchni. W czasie zerknąłem na zegar, wybiła właśnie godzina 13:00
-Ja już chyba będę się zbierał-Wszedłem do salonu czując na sobie wzrok przyjaciół.
-My już też pójdziemy-Oznajmił Joe, łapiąc za rękę swoją dziewczynę.
-Chcecie mnie samą zostawić?-Powiedziała smutno brunetka, żal mi się jej zrobiło.
-No dobra ja zostanę i pomogę ci posprzątać. - Rzekłem.
-Dziękuje.
^Z perspektywy Laury^ *godzinę później*
Gdy skończyliśmy sprzątać postanowiliśmy iść razem na zakupy, ponieważ po imprezie w lodówce świeciło pustką. Namówiłam, a raczej wybłagałam żeby Ross poszedł ze mną bo jak powiedział wcześniej "nie chce mi się iść". Tak więc ubraliśmy się, zamknęliśmy dom i wyszliśmy do supermarketu. Przechodząc widziałam pełno uśmiechniętych dzieci bawiących się z swoimi rodzicami, zakochane pary które przytulały się i całowały, starszych ludzi którzy już mają swój wiek to nadal są razem, nastolatków którzy wyrwali się z domu bez pozwolenia żeby tylko zobaczyć swoich przyjaciół. Też chciałabym mieć takie życie. Doświadczyć cudów i spełnić marzenia, ale bóg dał mi inne życie...Samotne. Cieszę się że poznałam Demi, Joe'go i mojego Rossa. Dzięki nim czuję że żyje. Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam kiedy doszliśmy do sklepu.
-Hej...Żyjesz?-Blondyn wymachiwał mi rękoma przed oczami.
-Tak, żyję. Tylko trochę się zamyśliłam- Odpowiedziałam po czym zabrałam z półki ciastka z czekoladą, uwielbiam je.
-Trochę..?-Spytał.
-Mhy-Zabrałam resztę zakupów i udałam się do kasy.
-Poproszę 56,70.- Podałam sprzedawczyni pieniądze. -Dziękuje i zapraszam ponownie-Uśmiechnęła i oddała mi resztę. Zapakowaliśmy zakupy i udaliśmy się do wyjścia. Przekroczyłam próg wyjścia i usłyszałam za sobą hałaśliwy dźwięk, po czym przybiegli do nas ochroniarze.
-Pójdą państwo z nami-Powiedział jeden, a ja spojrzałam przestraszona na Rossa.
Weszliśmy do małego pokoju, pełnego monitorów na których był widok na cały market.
-Proszę niech pani wyciągnie wszystko ze swojej torebki, a za chwilę was przeszukamy.- Powiedział ten sam ochroniarz. Posłusznie wyciągnęłam wszystko z mojej czarnej torebki, a tam 5 paczek nowo kupionych papierosów. Ochroniarz wziął je do ręki i spojrzał na mnie i blondyna.
-To nie jest moje!-Krzyknęłam wstając z miejsca, Ross szarpnął mnie za ramie tak że znowu opadłam na krzesło.
-To jak Pani wytłumaczy my że jest to u pani w torebce?-Spytał.
-No nie wiem może ktoś mi to włożył, proszę Pana ja nawet nie pale-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chce pani mi powiedzieć że ktoś to pani podrzucił? Po co miałby to robić? Ma pani jakiś wrogów?-Podszedł drugi z ochroniarzy z małym notesem i ołówkiem.
-Nie wiem. -Zrobiłam smutną minkę.
-Pojedziecie na policję i tam to wszystko wyjaśnicie.- Jeden z Panów w mundurze zabrał narkotyk i schował w foliową siatkę.
-Na policję!-Po raz pierwszy odezwał się Ross.
-Tak, młody człowieku-Do pokoju wszedł trzeci ochroniarz tylko już o wiele starszy.
------------------------------------------------------------------------------------
Notatka misie!
^Z perspektywy Joe^ Obudziłem się z potwornym bólem głowy,przetarłem rękoma oczy. Z pół na pół otwartymi zauważyłem że znajduje się w domu mojej przyjaciółki. Gdy już wzrok się ustawił mogłem zobaczyć całe pomieszczenie. Leżałem obecnie na fotelu, Brunetka i Blondyn (Jak to fajnie brzmi-od.Aut) na kanapie z dwóch różnych stron, a moja dziewczyna na podłodze.
-nieźle wczoraj zabalowaliśmy-Pomyślałem podnosząc się do pozycji siedzącej. Oparłem głowę o rękę i siedziałem tak do chwili aż usłyszałem czyiś głos.
-Siema- Podniosłem głowę i ujrzałem mojego kumpla który właśnie się obudził.
-Hej- Odpowiedziałem. -Ty też jesteś taki zmęczony?-Wyciągnąłem ręce w przód żeby się rozciągnąć.
-Nawet nie pytaj-Odpowiedział.-Może zrobimy dla dziewczyn niespodziankę i przygotujemy śniadanie?-
-Dobry pomysł- Pochwaliłem. Ross przykrył kocem Laurę, a ja przeniosłem Demi na fotel bo jeszcze się przeziębi jak tak leży na tej podłodze.
Wyszliśmy z salonu i udaliśmy się do kuchni. Postanowiliśmy zrobić tosty, truskawki w czekoladzie i kakao. Wcześniej wyciągając wszystkie potrzebne rzeczy zaczęliśmy przygotowania. Blondyn zajął się truskawkami w czekoladzie a ja tostami. Gdy już wszystko było gotowe, ułożyliśmy jedzenie na dwie tace i poszliśmy do dziewczyn które jeszcze spały. Odłożyliśmy jedzenie na stół by móc obudzić przyjaciółki.
-Demi kochanie obudź się-Powiedziałem, ale ona ani nie wzdrygnęła. Stuknąłem ją lekko w ramię ale też nic. Pocałowałem leciuteńko w usta i obudziła się.
-Hej-Odpowiedziała zaspanym głosem.
-Weź ktoś pomóż.-Mój wzrok skierował się na kumpla który prosił o pomoc. -Ona nie chce się obudzić- Razem z Demi zaśmialiśmy się.
-Pocałuj ją i po kłopocie-Powiedziałem, a po chwili odstałem z łokcia od mojej dziewczyny. -Ał-Złapałem się za bolące miejsce.
^Z perspektywy Rossa^
Zbliżyłem się do Brunetki i lekko cmoknąłem jej policzek, po nie całej sekundzie obudziła się.
-Cześć-Powiedziała swoim cieniutkim głosem.
-Hej. Zrobiliśmy dla was śniadanie-Rzekłem po czym wziąłem tace do rąk. Lau usiadła i zabrała ode mnie przedmiot.
***
-Dziękujemy, kochani jesteście-Oznajmiła Laura oddając mi pustą tacę. Zabrałem ją i poszedłem zanieść do kuchni. W czasie zerknąłem na zegar, wybiła właśnie godzina 13:00
-Ja już chyba będę się zbierał-Wszedłem do salonu czując na sobie wzrok przyjaciół.
-My już też pójdziemy-Oznajmił Joe, łapiąc za rękę swoją dziewczynę.
-Chcecie mnie samą zostawić?-Powiedziała smutno brunetka, żal mi się jej zrobiło.
-No dobra ja zostanę i pomogę ci posprzątać. - Rzekłem.
-Dziękuje.
^Z perspektywy Laury^ *godzinę później*
Gdy skończyliśmy sprzątać postanowiliśmy iść razem na zakupy, ponieważ po imprezie w lodówce świeciło pustką. Namówiłam, a raczej wybłagałam żeby Ross poszedł ze mną bo jak powiedział wcześniej "nie chce mi się iść". Tak więc ubraliśmy się, zamknęliśmy dom i wyszliśmy do supermarketu. Przechodząc widziałam pełno uśmiechniętych dzieci bawiących się z swoimi rodzicami, zakochane pary które przytulały się i całowały, starszych ludzi którzy już mają swój wiek to nadal są razem, nastolatków którzy wyrwali się z domu bez pozwolenia żeby tylko zobaczyć swoich przyjaciół. Też chciałabym mieć takie życie. Doświadczyć cudów i spełnić marzenia, ale bóg dał mi inne życie...Samotne. Cieszę się że poznałam Demi, Joe'go i mojego Rossa. Dzięki nim czuję że żyje. Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam kiedy doszliśmy do sklepu.
-Hej...Żyjesz?-Blondyn wymachiwał mi rękoma przed oczami.
-Tak, żyję. Tylko trochę się zamyśliłam- Odpowiedziałam po czym zabrałam z półki ciastka z czekoladą, uwielbiam je.
-Trochę..?-Spytał.
-Mhy-Zabrałam resztę zakupów i udałam się do kasy.
-Poproszę 56,70.- Podałam sprzedawczyni pieniądze. -Dziękuje i zapraszam ponownie-Uśmiechnęła i oddała mi resztę. Zapakowaliśmy zakupy i udaliśmy się do wyjścia. Przekroczyłam próg wyjścia i usłyszałam za sobą hałaśliwy dźwięk, po czym przybiegli do nas ochroniarze.
-Pójdą państwo z nami-Powiedział jeden, a ja spojrzałam przestraszona na Rossa.
Weszliśmy do małego pokoju, pełnego monitorów na których był widok na cały market.
-Proszę niech pani wyciągnie wszystko ze swojej torebki, a za chwilę was przeszukamy.- Powiedział ten sam ochroniarz. Posłusznie wyciągnęłam wszystko z mojej czarnej torebki, a tam 5 paczek nowo kupionych papierosów. Ochroniarz wziął je do ręki i spojrzał na mnie i blondyna.
-To nie jest moje!-Krzyknęłam wstając z miejsca, Ross szarpnął mnie za ramie tak że znowu opadłam na krzesło.
-To jak Pani wytłumaczy my że jest to u pani w torebce?-Spytał.
-No nie wiem może ktoś mi to włożył, proszę Pana ja nawet nie pale-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chce pani mi powiedzieć że ktoś to pani podrzucił? Po co miałby to robić? Ma pani jakiś wrogów?-Podszedł drugi z ochroniarzy z małym notesem i ołówkiem.
-Nie wiem. -Zrobiłam smutną minkę.
-Pojedziecie na policję i tam to wszystko wyjaśnicie.- Jeden z Panów w mundurze zabrał narkotyk i schował w foliową siatkę.
-Na policję!-Po raz pierwszy odezwał się Ross.
-Tak, młody człowieku-Do pokoju wszedł trzeci ochroniarz tylko już o wiele starszy.
------------------------------------------------------------------------------------
Hej misie! Wiem że rozdział beznadziejny i krótki
ale brak weny. Pisałam go pięć dni.
Mam nadzieję że dalej będzie czytać moje
opowiadanie. Dziękuje za wszystkie komentarze przy 2 rozdziale.
Do napisania. :))
niedziela, 25 stycznia 2015
Rozdział 2 "Ty też płakałeś"
"Uśmiech jest jak sok pomarańczowy. Ma ciepły kolor, słodki smak i daje dużo energii"-Małgorzata Ciok
^Z perspektywy Demi^
Codziennie rano budzi mnie słońce które wpada przez szparę między oknem a roletą, ale nie tym razem. Z snu wybudził mnie głośny dzwonek dobiegający z mojego telefonu-Say Something, taką właśnie melodię mam ustawione kiedy ktoś do mnie dzwonił. Przetarłam oczy ręką i usiadłam na łóżku. Zabrałam dzwoniący przedmiot i przesuwając palcem po ekranie przyłożyłam do ucha:
-Słucham?-
-Cześć-Usłyszałam wesoły głos mojej przyjaciółki.
-Laura czemu dzwonisz tak wcześnie-Powiedziałam na co brunetka lekko się zaśmiała.
-Jest już po dziesiątej.- Spojrzałam szybko na zegar wiszący na biało-czarnej w paski ścianie wskazywał on godzinę 10:17.
-Wow. Długo spałam.-Przyznałam i wstałam z łóżka.
-Co dzisiaj robisz? Może wybierzemy się razem na plaże?- Spytał głos po drugiej stronie.
-Jasne. Zadzwonię do Joe,okey?-
-Dobra. Mogę też zabrać ze sobą kogoś?- Spytała.
-A kogo?-Odpowiedziałam pytanie na pytanie. Żeby nie marnować czasu podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrania na dzisiaj.
-Nie dawno poznałam takiego chłopaka, nazywa się Ross- Odpowiedziała a ja poczułam że się zarumieniła.
-Uuu chłopak-Powiedziałam i zaśmiałam się.
-Przyjaciel-Dodała z prędkością światła.
-Taaa....-Przeciągnęłam. -Dobra to na plaży o dwunastej?-
-Dobra. To Pa.-Powiedziała i rozłączyła się.
Chwilę po skończonej rozmowie z brunetką wysłałam krótkiego sms-a do Joe'go.
^Z perspektywy Demi^
Codziennie rano budzi mnie słońce które wpada przez szparę między oknem a roletą, ale nie tym razem. Z snu wybudził mnie głośny dzwonek dobiegający z mojego telefonu-Say Something, taką właśnie melodię mam ustawione kiedy ktoś do mnie dzwonił. Przetarłam oczy ręką i usiadłam na łóżku. Zabrałam dzwoniący przedmiot i przesuwając palcem po ekranie przyłożyłam do ucha:
-Słucham?-
-Cześć-Usłyszałam wesoły głos mojej przyjaciółki.
-Laura czemu dzwonisz tak wcześnie-Powiedziałam na co brunetka lekko się zaśmiała.
-Jest już po dziesiątej.- Spojrzałam szybko na zegar wiszący na biało-czarnej w paski ścianie wskazywał on godzinę 10:17.
-Wow. Długo spałam.-Przyznałam i wstałam z łóżka.
-Co dzisiaj robisz? Może wybierzemy się razem na plaże?- Spytał głos po drugiej stronie.
-Jasne. Zadzwonię do Joe,okey?-
-Dobra. Mogę też zabrać ze sobą kogoś?- Spytała.
-A kogo?-Odpowiedziałam pytanie na pytanie. Żeby nie marnować czasu podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrania na dzisiaj.
-Nie dawno poznałam takiego chłopaka, nazywa się Ross- Odpowiedziała a ja poczułam że się zarumieniła.
-Uuu chłopak-Powiedziałam i zaśmiałam się.
-Przyjaciel-Dodała z prędkością światła.
-Taaa....-Przeciągnęłam. -Dobra to na plaży o dwunastej?-
-Dobra. To Pa.-Powiedziała i rozłączyła się.
Chwilę po skończonej rozmowie z brunetką wysłałam krótkiego sms-a do Joe'go.
"Hej.Idziesz ze mną, Laurą i jej "przyjacielem na plażę o 12?:)"
Po nie całej minucie dostałam odpowiedz:
"Jasne. Przyjdę po cb:))"
Nie odpisałam już tylko lekko uśmiechnęłam się do ekranu. Z szafy wzięłam przewiewną białą bluzkę z napisem "Love" do tego niebieskie spodenki i biało-czarny strój do kąpania. Do specjalnej torby na plażę wpakowałam ręcznik, wodę i komórkę po czym poszłam się ubrać do pokoju czystości.
^Z perspektywy Laury^
Po rozmowie z Demi, napisałam do Rossa czy chce iść z moją przyjaciółką i jej chłopakiem na plażę odpisał krótko i na temat "Jasne. Przyjdę po ciebie.".
Na zegarze wybiła już godzina 10.55 więc mogłam iść się już przygotować. Z szafy po nie długim namyśle wybrałam białą biało-żółtą w paski bluzkę, białe spodenki i żółty stój kąpielowy, a na nogi również żółte sandałki na lekkim koturnie. W pokoju czystości ubrałam zestaw, lekko się pomalowałam i ułożyłam włosy lekko je prostując. Umyłam jeszcze moje białe ząbki i gotowa wyszłam z łazienki. Ledwo zdążyłam spakować ręcznik i wodę bo usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Ross- Pomyślałam, po czym poszłam otworzyć.
-Cześć-Przywitał się po czym pocałował mnie w policzek. Poczułam jak się zarumieniłam.
-Hej.-Odpowiedziałam. -Zabiorę tylko torbę i możemy iść-Dodałam, na co on tylko pokiwał twierdząco głową.-Już jestem.
-Okey. To idziemy.-Uśmiechnął się. Zamknęłam drzwi i schowałam klucze do torby.
Szliśmy rozmawiając na przeróżne tematy, aż doszliśmy na plażę. Z tłumu ludzi zobaczyłam moją przyjaciółkę. Złamałam blondyna za rękę i pociągnęłam w stronę Demi i Joe'go.
-Hej-Przywitałam się z moją przyjaciółką przytulając ją.
-Siema stary-Powiedział Ross do Joe'go przybijając mu "piątkę"
-To wy się znacie?-Spytała Demi zdziwiona tak jak ja.
-Tak. Przyjaźnimy się.-Odpowiedział Joe.
-To fajnie- Uśmiechnęłam się.
****
Właśnie idziemy wszyscy do mojego domu, cały dzień na słońcu może być męczący jeszcze z przyjaciółmi to w ogóle. Na plaży bawiliśmy się super, ale musieliśmy już wracać bo nastał wieczór. Chcieliśmy iść ma imprezę, ale zabrakło miejsc w klubie. Więc postanowiliśmy iść do mnie i zrobić sobie małą 4-osobową imprezę. Po drodze kupiliśmy chipsy, popcorn, słodycze, pianki i kakao, a do tego wypożyczyliśmy 5 filmów-"Romeo i Julia" "Kronika Opętania" "Sąsiedzi" "Gwiazd naszych wina" i mój ulubiony "...i że cię nie opuszczę". Oczywiście chłopaki wybrali Horror i komedię, a ja z Demi dramaty. Uwielbiam je. Stanęliśmy właśnie przed drzwiami mojego mieszkania. Wyjęłam kluczę z torby i przekręciłam zamek.
-Dobra to najpierw przygotujemy jedzenie ok?- Spytałam, wszyscy ustawili się jak w wojsku i powiedzieli "tak jest" przekręciłam lekko głowę i zaśmiałam się.
Przygotowaliśmy jedzenie i usiedliśmy w salonie przed telewizorem, na początek obejrzeliśmy "Gwiazd naszych wina" cały film razem z Demi przepłakaliśmy.
^Z perspektywy Rossa^
Dziewczyny cały film "Gwiazd naszych wina", "Romeo i Julia" i "...i że cię nie opuszczę" przepłakały, ja siedziałem na kanapie i pocieszałem brunetkę, oraz podawałem jej chusteczki. Po 4 godzinach męczarni dla mnie i Joe'go ostatni dramat się skończył.
-Nareszcie. Ile w możecie tak płakać?- Spytałem kierując swój wzrok na dziewczyny.
-To...to było...ta..kie...smu..tne- Powiedziała brunetka przerywając przez płacz. - Ty też płakałeś.- Powiedziała już normalnym głosem.
- Co?? Ja! Nie- Pisnąłem.
-Nie znam się długo, ale wiem kiedy kłamiesz- Laura zaśmiała się.
-To co teraz oglądamy? Może komedie?-Spytałem zmieniając temat.
-Okej.- Odpowiedzieli wszyscy niczym chór grecki.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wszystkim.
Na początek chce was przeprosić że rozdział pojawił się dopiero teraz i jeszcze krótki.
Ale wicie-brak weny.
DZIĘKUJE WSZYSTKIM ZA KOMENTARZE przy rozdziale one.
Kocham was. Mam nadzieję że pod tym postem też
będzie tylko komentarzy. :))
Do napisania.
niedziela, 18 stycznia 2015
Rozdział 1. "Ale my przecież nie jesteśmy normalni"
"Anioła poznaje się wtedy, kiedy obok nas przeszedł"-Martin Buber
^Z perspektywy Laury^
Obudziłam się. Znów przez ten sam sen który męczy mnie już od kilkunastu miesięcy, ciągle ten sam, odbywa się on zawsze w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi i prowadzą oni ten sam dialog. Codziennie kończy się na tych słowach "to wszytko twoja wina" słyszę to kilka razy przed obudzeniem tak jakby w echu. Chociaż nie wiem jak ten sen się kończy, to wiem co on ma mi przekazać , że przez mnie moja siostra zmarła. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i pomóc jej, ale ja głupia zawsze muszę coś rozpierdolić, a tym razem chodziło o coś ważnego- o życie.
Siedzę właśnie na skraju łóżka i patrząc się w zdjęcie mojej starszej siostry-płaczę, po prostu płaczę bo cholernie za nią tęsknie. Powiedziawszy "przepraszam" do fotografii Megan odłożyłam je z powrotem na komodę i podeszłam do szafy z ubraniami. Wybrałam z niej czarne zwężane spodnie, bluzkę o tym samym kolorze z napisem "Alone" i do tego ramoneskę z ćwierkami. Zabrałam wybrane rzeczy i poszłam do łazienki w celu ogarnięcia się. Wlałam do niewielkiej wanny ciepłej wody i po rozebraniu się wskoczyłam do niej. Relaks nie potrwał długo ponieważ znowu przypomniała mi się moja siostra. Wyszłam z cieczy która już nie była taka ciepła , ubrałam się i zaczęłam układać włosy. Podkręciłam je lekko lokówką, i jeszcze zrobiłam sobie lekki makijaż. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i pomyślałam -czas cię odwiedzić siostro. Oczywiście miałam na myśli Megan. Dawno nie byłam u niej na nagrobku. Wyszłam z pokoju czystości i skierowałam się do kuchni. Wyciągając wcześniej wszystkie potrzebne składniki zasiadłam przy 2-osobowym stole. Wsypałam do miski płatki i polałam je mlekiem. Po zjedzeniu posprzątałam trochę mieszanie,założyłam buty i wyszłam z mieszkania zamykając główne drzwi.
Szłam powoli delektując się ciepłem które ogrzewało moje ciało. W drodze kupiłam jeszcze 3 czerwone róże dla siostry ponieważ były to jej ulubione. Przekroczyłam prób cmentarza i na sam widok tych wszystkich grobów przeszły mnie ciarki. Znalazłam grób siostry. Pomodliłam się, róże włożyłam do wazonu i usiadłam na ławeczce.
^Z perspektywy Rossa^W tym samym czasie^
Szedłem właśnie ulicami LA. Słońce już powoli zachodziło za horyzont, ale nie zrobiło się jeszcze chłodno. Kierowałem się w stronę cmentarza, ponieważ już dawno nie odwiedziłem mojego najlepszego dziadka. Wszystko zawdzięczam właśnie mu. To on właśnie nauczył mnie grać na gitarze i pianinie. Pamiętam jeszcze że jak żył to codziennie po szkole przychodziłem do niego a do domu wracałem dopiero wieczorem przez co dostawałem od mamy. Fajne takie wspomnienia.... tylko szkoda że tylko wspomnienia mi po nim zostały. Gdy przekroczyłem próg cmentarza zauważyłem piękną brunetkę która...płakała. Podszedłem do niej szybko i spytałem.
-Coś się stało?- Brunetka podniosła głowę i spojrzała na mnie tymi pięknymi czekoladowymi oczami.
-Nie nic-Odpowiedziała szybko i pięściami wytarła oczy z łez.
-Mogę?- Wskazałem na ławkę, odpowiedziała mi kiwnięciem głową.-Kto to?-Spytałem wskazując na nagrobek z napisem Megan Marano.
-To moja siostra.- Zauważyłem że z jej oczu znowu płynie ciecz.
-Przepraszam...nie wiedziałem.- Odpowiedziała mi uśmiechem.- A tak w ogóle to jestem Ross Lynch- Podałem rękę na powitanie, uścisnęła ją.
-A ja Laura- Rzekła po czym szeroko się uśmiechnęła. Oh.. jak ona się pięknie uśmiecha.
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, aż zaczął padać deszcz. Laura zaprosiła mnie do siebie, zgodziłem się. Mieszkała nie daleko, więc szybko dobiegliśmy, ale nie obyło się bez mokrych ubrać.
-Ej to trochę dziwne-Powiedziałem kiedy weszliśmy do mieszkania.
-Ale co?-Spytała brunetka nie wiedząc o co chodzi. Zdjęliśmy budy i weszliśmy do kuchni.
-No że poznaliśmy się na cmentarzu, a nie jak normalni ludzie w kawiarni czy na mieście- Odpowiedziałem. Popiłem łyk ciepłej cieczy którą przygotowała Laura.
-No ale my przecież nie jesteśmy normalni.- Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.-Dobra idę się przebrać, bo jestem cała mokra- Dodała i przed pójściem spojrzała na mnie.- Mój kuzyn zostawił kiedyś spodnie może będą na ciebie pasować.- Podeszła do szafy w przed pokoju i wyciągnęła z niej spodnie, podała mi je a ja spojrzałem na nie.
-Chyba dobre.-Uśmiechnąłem się.
-To idź do łazienki a ja przebiorę się w pokoju.Mokre żeby powieś na grzejniku. - Rozkazała, a ja posłusznie jak niewolnik poszedłem do pokoju czystości. Przebrałem się i wyszedłem. W salonie na sofie siedziała już brunetka i oglądała jakiś film.
^Z perspektywy Laury^
Siedziałam właśnie na sofie w salonie i czekałam na Rossa. Czuję się tak jakbyśmy znali się od...zawsze. On jest taki słodki i uroczy no i oczywiście przystojny.
-Już jestem-Usłyszałam męski głoś za sobą. Odwróciłam się w stronę nadawcy i zobaczyłam blondyna. Był bez koszulki, ale on ma mięśnie.
-Dzięki-Powiedział, a ja posłałam w jego stronę pytające spojrzenie (głupio to brzmi-Od.Aut) -Myślałaś na głos-Dodał. O nie.-Pomyślałam, a po chwili poczułam na swojej twarzy rumieniec. Szybko opuściłam głowę. - Nie zakrywaj rumieńców. Słodko wtedy wyglądasz.-Zasiadł koło mnie i podniósł mój podbródek.
-Dziękuje. - Odpowiedziałam. - Już po dziesiątej.- Dodałam wskazując na zegar.
-Wow.-Tylko na tyle było go stać.- i jak ja mam wrócić do domu jak to pada, a mam z kilometr.-Podszedł do okna i pokazał na ulewę.
-To zostać u mnie na noc.- Nie wierzyłam że te słowa wyszły z moich ust.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
^Z perspektywy Laury^
Obudziłam się. Znów przez ten sam sen który męczy mnie już od kilkunastu miesięcy, ciągle ten sam, odbywa się on zawsze w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi i prowadzą oni ten sam dialog. Codziennie kończy się na tych słowach "to wszytko twoja wina" słyszę to kilka razy przed obudzeniem tak jakby w echu. Chociaż nie wiem jak ten sen się kończy, to wiem co on ma mi przekazać , że przez mnie moja siostra zmarła. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i pomóc jej, ale ja głupia zawsze muszę coś rozpierdolić, a tym razem chodziło o coś ważnego- o życie.
Siedzę właśnie na skraju łóżka i patrząc się w zdjęcie mojej starszej siostry-płaczę, po prostu płaczę bo cholernie za nią tęsknie. Powiedziawszy "przepraszam" do fotografii Megan odłożyłam je z powrotem na komodę i podeszłam do szafy z ubraniami. Wybrałam z niej czarne zwężane spodnie, bluzkę o tym samym kolorze z napisem "Alone" i do tego ramoneskę z ćwierkami. Zabrałam wybrane rzeczy i poszłam do łazienki w celu ogarnięcia się. Wlałam do niewielkiej wanny ciepłej wody i po rozebraniu się wskoczyłam do niej. Relaks nie potrwał długo ponieważ znowu przypomniała mi się moja siostra. Wyszłam z cieczy która już nie była taka ciepła , ubrałam się i zaczęłam układać włosy. Podkręciłam je lekko lokówką, i jeszcze zrobiłam sobie lekki makijaż. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i pomyślałam -czas cię odwiedzić siostro. Oczywiście miałam na myśli Megan. Dawno nie byłam u niej na nagrobku. Wyszłam z pokoju czystości i skierowałam się do kuchni. Wyciągając wcześniej wszystkie potrzebne składniki zasiadłam przy 2-osobowym stole. Wsypałam do miski płatki i polałam je mlekiem. Po zjedzeniu posprzątałam trochę mieszanie,założyłam buty i wyszłam z mieszkania zamykając główne drzwi.
Szłam powoli delektując się ciepłem które ogrzewało moje ciało. W drodze kupiłam jeszcze 3 czerwone róże dla siostry ponieważ były to jej ulubione. Przekroczyłam prób cmentarza i na sam widok tych wszystkich grobów przeszły mnie ciarki. Znalazłam grób siostry. Pomodliłam się, róże włożyłam do wazonu i usiadłam na ławeczce.
^Z perspektywy Rossa^W tym samym czasie^
Szedłem właśnie ulicami LA. Słońce już powoli zachodziło za horyzont, ale nie zrobiło się jeszcze chłodno. Kierowałem się w stronę cmentarza, ponieważ już dawno nie odwiedziłem mojego najlepszego dziadka. Wszystko zawdzięczam właśnie mu. To on właśnie nauczył mnie grać na gitarze i pianinie. Pamiętam jeszcze że jak żył to codziennie po szkole przychodziłem do niego a do domu wracałem dopiero wieczorem przez co dostawałem od mamy. Fajne takie wspomnienia.... tylko szkoda że tylko wspomnienia mi po nim zostały. Gdy przekroczyłem próg cmentarza zauważyłem piękną brunetkę która...płakała. Podszedłem do niej szybko i spytałem.
-Coś się stało?- Brunetka podniosła głowę i spojrzała na mnie tymi pięknymi czekoladowymi oczami.
-Nie nic-Odpowiedziała szybko i pięściami wytarła oczy z łez.
-Mogę?- Wskazałem na ławkę, odpowiedziała mi kiwnięciem głową.-Kto to?-Spytałem wskazując na nagrobek z napisem Megan Marano.
-To moja siostra.- Zauważyłem że z jej oczu znowu płynie ciecz.
-Przepraszam...nie wiedziałem.- Odpowiedziała mi uśmiechem.- A tak w ogóle to jestem Ross Lynch- Podałem rękę na powitanie, uścisnęła ją.
-A ja Laura- Rzekła po czym szeroko się uśmiechnęła. Oh.. jak ona się pięknie uśmiecha.
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, aż zaczął padać deszcz. Laura zaprosiła mnie do siebie, zgodziłem się. Mieszkała nie daleko, więc szybko dobiegliśmy, ale nie obyło się bez mokrych ubrać.
-Ej to trochę dziwne-Powiedziałem kiedy weszliśmy do mieszkania.
-Ale co?-Spytała brunetka nie wiedząc o co chodzi. Zdjęliśmy budy i weszliśmy do kuchni.
-No że poznaliśmy się na cmentarzu, a nie jak normalni ludzie w kawiarni czy na mieście- Odpowiedziałem. Popiłem łyk ciepłej cieczy którą przygotowała Laura.
-No ale my przecież nie jesteśmy normalni.- Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.-Dobra idę się przebrać, bo jestem cała mokra- Dodała i przed pójściem spojrzała na mnie.- Mój kuzyn zostawił kiedyś spodnie może będą na ciebie pasować.- Podeszła do szafy w przed pokoju i wyciągnęła z niej spodnie, podała mi je a ja spojrzałem na nie.
-Chyba dobre.-Uśmiechnąłem się.
-To idź do łazienki a ja przebiorę się w pokoju.Mokre żeby powieś na grzejniku. - Rozkazała, a ja posłusznie jak niewolnik poszedłem do pokoju czystości. Przebrałem się i wyszedłem. W salonie na sofie siedziała już brunetka i oglądała jakiś film.
^Z perspektywy Laury^
Siedziałam właśnie na sofie w salonie i czekałam na Rossa. Czuję się tak jakbyśmy znali się od...zawsze. On jest taki słodki i uroczy no i oczywiście przystojny.
-Już jestem-Usłyszałam męski głoś za sobą. Odwróciłam się w stronę nadawcy i zobaczyłam blondyna. Był bez koszulki, ale on ma mięśnie.
-Dzięki-Powiedział, a ja posłałam w jego stronę pytające spojrzenie (głupio to brzmi-Od.Aut) -Myślałaś na głos-Dodał. O nie.-Pomyślałam, a po chwili poczułam na swojej twarzy rumieniec. Szybko opuściłam głowę. - Nie zakrywaj rumieńców. Słodko wtedy wyglądasz.-Zasiadł koło mnie i podniósł mój podbródek.
-Dziękuje. - Odpowiedziałam. - Już po dziesiątej.- Dodałam wskazując na zegar.
-Wow.-Tylko na tyle było go stać.- i jak ja mam wrócić do domu jak to pada, a mam z kilometr.-Podszedł do okna i pokazał na ulewę.
-To zostać u mnie na noc.- Nie wierzyłam że te słowa wyszły z moich ust.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć aniołki. I co myślicie o rozdziale? Bo ja jestem zadowolona. :))
Napisałam go szybko, planowałam dopiero we wtorek, ale w środę mam próbne
testy i trzeba się pouczyć. :)) Tak że piszcie co myślicie. Będzie mi miło jak będzie dużo komentarzy... właściwie po co ja to pisze skoro i tak tylu nie będzie., :(. To paa.
piątek, 16 stycznia 2015
Prolog
Bóg każdemu człowiekowi na świecie podarował coś bardzo cennego-Życie. Niektórzy ludzie urodzili się by pomóc innym...tak jak nasza Laura. Już od małego dziecka oddawała różne organy i inne. Po 15 latach postawiła się swoim rodzicom. Dwa lata później jej siostra zmarła. Rodziną ją wyzwała. Brunetka postanowiła się wyprowadzić. Zaczęła nowe życie. Kogo pozna? Czy zmieni jej życie na dobre? A może na złe?
" Nie mam ochoty się śmiać, a przecież tak bardzo to lubię. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać ani się widzieć. Nie chcę czyta, oglądać i być. Chcę uciec. Ale to też nie jest proste. Bo jak uciec przed myślami? Idę spać. To pomaga. Ale nie zawsze i tylko na chwilę. Przykładam głowę do poduszki, zamykam oczy i czekam. Czekam i nic.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć misie. <3 ! Oto prolog opowiadania. Wiem że krótki, ale nie umiem pisać prologów. :))) Bardzo proszę o komentarze. One mnie motywują. Paaa. Do zoba. ))
czwartek, 15 stycznia 2015
Cześć :))
Cześć, nazywam się Roksana :)) czyli Roki . Przychodzę do was z nowym blogiem. Opowiadanie będzie o Rossie Lynchu i Laurze Marano czyli Raurze.
Jedni kojarzą mnie pewnie z mojego starego bloga---http://together-forever-raura.blogspot.com/ Postanowiłam go usunąć i zacząć pisać nowe opowiadanie. Mam nadzieję że będzie więcej czytelników niż na poprzednim blogu.
Zachęcam was do czytania i komentowania. PAMIĘTAJCIE KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)). Już za niedługo pojawi się Prolog. Paa <3
Jedni kojarzą mnie pewnie z mojego starego bloga---http://together-forever-raura.blogspot.com/ Postanowiłam go usunąć i zacząć pisać nowe opowiadanie. Mam nadzieję że będzie więcej czytelników niż na poprzednim blogu.
Zachęcam was do czytania i komentowania. PAMIĘTAJCIE KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)). Już za niedługo pojawi się Prolog. Paa <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)